Newsy
| Stary materac pod smietnikiem - jego domem - JAMNIK BŁAGA o POMOC | |||
Stary materac pod smietnikiem - jego domem Wystraszony, zrezygnowany jamnik błaga o dom. Ewa napisała: Wczoraj zauważyłam błąkającego się po moim osiedlu jamnika - śliczny, czarny szedł przed siebie nie zwracając uwagi na nikogo. Moja Banda Łobuzów bardzo chciała go zaczepić do zabawy, zaczął wtedy leciutko merdać końcówką ogonka, ale zignorował ich zaczepki. Kiedy moje psy zaczęły szaleć i być zbyt natarczywe- uciekł. Wyszłam z czymś do jedzenia- jednak nigdzie Go nie było. Kiedy wyszłam na wieczorny spacer, zobaczyłam Go po raz drugi i serce mi pękło- od tej pory nie myślę o niczym innym, tylko o tym jak mu pomóc. Biedak spał na wyrzuconym pod śmietnik, strasznie zniszczonym łóżku. Zaprowadziłam moje psy do domu- wyszłam i znowu Go nie było. Dzisiaj wychodziłam z domu z jedzeniem, butelką wody i aparatem. Rano go nigdzie nie znalazłam. Pytałam sąsiadów no i dowiedziałam się, że chłopak został wyrzucony z auta na sąsiednim osiedlu ponad dwa tygodnie temu Tydzień nie ruszał się z miejsca- czekał na swojego „pana”. Kiedy ktoś Go zawołał podbiegał radośnie, garnął się do ludzi... PóĹşniej pewien dobry człowiek zaprosił Go do swojego domu. Niestety, po dwóch dnia, kiedy wróciła do domu żona dobrego człowieka pies został wystawiony za drzwi. I wtedy dopiero, temu biednemu psiakowi, świat się załamał. Zawiódł Go kolejny człowiek - więc postanowił im już nie ufać. Spotkałam Go popołudniu- spał na tym samym łóżku, po śmietnikiem. Usiadłam na ziemi, wołałam, prosiłam by podszedł, postawiłam jedzenie i picie ale nie chciał do mnie podejść. Patrzył na mnie swoimi wielkimi smutnymi oczami jakby chciał powiedzieć „Zostaw mnie, mi jest już wszystko jedno”. Podszedł do jedzenia dopiero gdy odeszłam. Jak się najadł i napił, położył się na łóżko. Kiedy podeszłam, i chciałam dotknąć zaczął leciutko dygotać ale dał się pogłaskać... chwilę póĹşniej uciekł. Błagam o pomoc! Najchętniej wzięłabym go od zaraz do siebie, ale jest to niemożliwe by był u mnie na tymczasie. To byłby czwarty pies w 34 metrowej kawalerce... Poza tym muszę spowodować by mi zaufał, pozwolił się złapać... Chyba znów nie prześpię nocy... Na zdjęciach piękna kupka nieszczęścia
Dane kontaktowe:
Dodane przez: Isadora |
| APEL - ZAGINĘŁA PYSIA - RODZINA ROZPACZA. NAGRODA ZA ZNALEZIENIE! | |||
DRAMATYCZNY APEL WŁAśCICIELKI PYSI Pysia ma 1,5 roku, moja córka Weronika znalazła ją w Mikołajki 2010 r. na stacji kolejowej w Dębem. Siedziała w zaspie śnieżnej, cała zmarznięta, maleńka, nawet nie umiała sama jeść. Zabraliśmy ją do domu , nie wiedząc co z niej wyrośnie. I tak stała się pełnoprawnym członkiem naszej rodziny. Mamy duże podwórko i jeszcze jednego psiaka – Cezara (wielkiego rudzielca). ZaprzyjaĹşniła się z nim bardzo i zawładnęła całym podwórkiem (również naszymi dwoma kocurami). JeĹşdziła z nami wszędzie i po prostu się od niej uzależniliśmy. Tego feralnego dnia (29 stycznia 2012 – niedziela) byliśmy z dziewczynkami (Weronika ma 12 lat a Matylda 10) na przeglądzie kolęd, jak wróciliśmy Pysia została na podwórku z Cezarem. Było ok. 20-2030. Jak mąż wyszedł żeby ją zawołać na noc do domu zobaczył, że furtka jest lekko uchylona. Cezar był na podwórku – trochę przestraszony. Mąż wziął samochód i zaczął jeĹşdzić i ją wołać po całej okolicy. Na próżno. Potem wziął Cezara na smycz i do 2.30 wędrował po całej okolicy, pies biegł cały czas przed siebie po czym nagle się zatrzymał, tak jakby zgubił ślad na rozjeĹşdzie ulic. Dlatego podejrzewamy że ktoś ją wziął do samochodu. Mieliśmy sygnały z odległego o 8 km Mińska Mazowieckiego że tam błąka się psinka podobna do naszej. Ale wielokrotnie tam jeĹşdziliśmy i niestety nigdy nie udało nam się jej zauważyć.
Dla nas nasza Pysia jest bezcenna więc apelujemy do osoby która się nią zaopiekowała aby oddała nam PYSIĘ a my w zamian proponujemy 1000 zł nagrody – co mam nadzieję pozwoli na zakup rasowego szczeniaczka.
Dodane przez: Isadora |
| KALENDARZ - Z JAMNIKAMI PRZEZ CAŁY ROK | |||
KALENDARZ - Z JAMNIKAMI PRZEZ CAŁY ROK - MARZEC 2012 śliczny kalendarz z jamniczymi pięknościami wszelkich maści, wielkości i rodzaju włosa. Z pewnością będzie elegancką ozdobą domu czy biura każdego miłośnika psów. Kalendarz powstał z inicjatywy użytkowników tzw. „zielonego jamniczego forum”, którzy tym sposobem nie tylko sprawili sobie i najbliższym miły prezent, ale również zechcieli wspomóc te psiaki, które nie mają w życiu tak dobrze jak jamniki z kalendarza. Wydawca kalendarza zobowiązał się zyskiem z kalendarza wspomóc bezdomne psy. Kupując go przyczynicie się zatem do choć minimalnej poprawy ich losu. Zróbmy im razem świąteczny prezent.
Dodane przez: Isadora |
| KILKA DNI Z ZYCIA WYZIĘBIONEJ, ZNISZCZONEJ PORODAMI JAMNICZKI AGATKI | ||||||||||||||
ZAPISKI Z DOMU TYMCZASOWEGO W KTÓRYM PRZEBYWA AGATKA SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA DOTYCHCZASOWą POMOC DLA AGATKI. DZIEKI TEMU JEJ SZANSA NA NORMALNE żYCIE WZROSŁA. PROSIMY NIE ZAPOMINAJCIE I POMÓżCIE DOKOĹCZYĆ LECZENIE. 24-02-2012 Agata przeszła wczoraj rozległy zabieg, jednak usunięto tylko jedna listwę. Okazało się, że są przerzuty do płuc – rentgen wykazał guza. Obecnie Aga dochodzi do siebie. Cierpi... Pani doktor obmyśla strategię leczenia – będzie chemia. Guzy wysłane do badania. Konsultacja we wtorek.
25-02-2012 1725 Dzisiaj Agata poczuła się trochę lepiej, ale rana musi ją mocno boleć – cięcie straszliwie długie, największe guzy usunięte. Co do dalszego leczenia to więcej informacji we wtorek. Agatą zajmuje się sama szefowa kliniki, jesteśmy umówione na konsultację. Ona ma przemyśleć i ustalić strategię działania. Z pewnością Agata nie pozostanie bez leczenia, choć sprawa jest trudna.
Trudno naprawdę przewidzieć koszty leczenia – obecnie nie mam nawet bladego pojęcia ile one mogą wynieść. Będzie rozliczenie, ale jak się trochę ogarniemy, w klinice jest rachunek otwarty, podsumowanie fakturą zbiorcza na zakończenie leczenia. Agata cały czas blisko mnie domaga się uwagi, głaskania, to bardzo mądra sunia, bardzo. Dzielnie i z pokorą znosi wszystko, co dotkliwe i bolesne widać, że nie miała łatwego życia, a każdy czuły gest traktuje jak błogosławieństwo – to cudowny, wdzięczny pies. Jednak najważniejsze jest dla Agaty jedzenie.
27-02-2012 1804 Agata śpi koło mnie, oko jednak czuwa nad przebiegiem wydarzeń – zwłaszcza tych, które rozgrywają się wokół lodówki. Tak jak pisałam dla Agaty jednak najważniejsze jest jedzenie. Musimy się przed nią ukrywać, bo trudno jej nie ulec. Wczoraj było gorzej – Agata miała problemy z chodzeniem – nie chciała wyjść na spacer, poza tym oddech jakiś przyspieszony – pojechaliśmy do weta, wprowadzono środki nasercowe Bemakor i Spironol. Serce Agaty jest powiększone – lecz nie ma tragedii. Obecnie jeszcze w dalszym ciągu podajemy antybiotyk i leki przeciwbólowe.
Dzisiaj jest znacznie lepiej – były nawet krótkie przebieżki na spacerze no i obowiązkowo szczekanie... w świat. Od zabiegu Agaty śpię na podłodze – tzn. udało nam się względnie przespać dzisiejszą noc. Cały czas słucham oddechu Agaty – mam już chyba paranoje na tym tle. Agata nie dopuszcza myśli, żebym wróciła do własnego łóżka – takie próby kończą się jej wyciem i chęcią podążenia za mną, co jest kategorycznie niedozwolone. Dzisiaj już zorganizowałam sobie materac. Jutro konsultacja i decyzje w sprawie leczenia. Pozdrawiamy wszystkich – Agata i reszta
29-02-2012 0105 Agata dostała chemię – dzisiaj o 10 pierwsza dawka, obecnie po 14 godzinach nie ma żadnych skutków ubocznych, oby tak dalej. Rana pooperacyjna przepiękna, antybiotykoterapia zakończona, leki przeciwbólowe odstawione. Wyniki badania moczu wręcz idealne. Pierwsza chemia potrwa 4 dni i niestety jest to terapia agresywna – nie może być inaczej. Następnie po czterech dniach zostanie wprowadzony inny, łagodniejszy lek, który ma powstrzymać podział komórki nowotworowej – te leki będzie Agata zażywała do końca życia /pocieszające jest to, że są tanie/. Po czterech tygodniach ponownie dawka chemii agresywnej. Pani dr zaleciła izolacje Agaty, lecz nie mam możliwości tego zrobić. Niestety ryzykuję zdrowiem moich psów i naszym przez te cztery dni. Po miesiącu zrobimy rentgen płuc.
Apetyt Agacie dopisuje – jest skrupulatna, co do posiłków i nie odpuści niczego. Na spacery chodzimy regularnie, Agatka poznaje teren i zaczyna już prezesować na osiedlu. Choć inne psy patrzą na nią z politowaniem. Agata to chodząca radość, bardzo, bardzo pozytywny pies. Wszystko ja cieszy, zawsze zadowolona, ale już najbardziej wtedy, gdy trafi się jej jakiś smakowity kąsek.
Dodane przez: Isadora |
| JAMNICZE METAMORFOZY - PAMIĘTACIE MIKUSIA? | ||||
MIKUś JUż ZDROWY, PO PRZESZCZEPIE SKÓRY. TYLKO DOMU BRAK. http://jamniki.eadopcje.org/psiak/631 Historię Mikusia zna tysiące ludzi w Polsce. Wszyscy trzymaliśmy za niego kciuki. Płakaliśmy nad jego cierpieniem. ![]() To już historia: http://jamniki.eadopcje.org/informacje/metamorfozy W jednej z wsi wolontariusze znaleĹşli leżącego bez pomocy Mikusia – obdartego częściowo ze skóry. Nikogo nie obchodził jego los – – PRZECIEż TO PIES... WYLIżE SIĘ... LECZENIE JEST KOSZTOWNE... – ja może bym dała, ale dla męża to tylko pies... – za kilka dni przyjedzie weterynarz do krowy, może na niego spojrzy... – może uśpi przy okazji... – pieniędzy nie warto dawać... A Mikuś leżał tam od kilku dni, bezpański pies, nieprzydatny kłopot! Dzięki Darczyńcom można było sfinansować leczenie. Walka była długa, był przeszczep skóry. I udało się! zaraz po przeszczepie:
Mikuś wyzdrowiał i obecnie przebywa w domu tymczasowym. Brakuje mu jednak swojego Ludzia i mizianka na wyłączność. Szukamy dla niego domu który wynagrodzi mu jego cierpienie. Mikuś nadal ufa człowiekowi i pragnie z nim kontaktu. Mikuś teraz, w domu tymczasowym:
MIKI jest psem niewielkich rozmiarów, jest bardzo miły, grzeczny, spokojny, ma około 5 lat. Dogaduje się z psami, koty Mikusia nie interesują. Potrzebuje Kochającego Człowieka, pełnej miseczki. Potrzebuje DOMU.
Jeżeli masz miejsce w sercu i domu dla Mikusia zadzwoń:
Tu więcej zdjęć Mikusia: Dodane przez: Isadora |